niedziela, 25 września 2016

Relacje pies- przewodnik

 
Z Kią nasze relacje zawsze były na dobrym poziomie. Niestety nie na tyle dobre, żebym mogła pracować z nią przy większych rozproszeniach jakie są inne psy. Byłam przy nich zbyt nudna. Postanowiłam to zmienić...

Zrobiłam rachunek sumienia. Podsumowałam cały nas dotychczasowy staż, przeanalizowałam każdą naszą chwilę (tą lepszą i tą gorszą) po czym wyciągnęłam wnioski. I tutaj właśnie chcę się z Wami nimi podzielić. Opiszę je w formie kilku prostych zasad, które sprawiły, że z Kią zaczynam dogadywać się praktycznie bezbłędnie i coraz rzadziej jestem skazana na brak uwagi ze strony psa.

ZASADA 1. Jestem najfajniejszym stworzeniem na świecie!
Z nikim innym zabawa nie jest tak fajna jak ze mną. Co za tym idzie? W pewnym sensie robienie z siebie głupka w osiedlowym parku. Zabawa to nie tylko ciągły aport czy pół godzinne przeciąganie się sznurem. To skoki, biegi, piski, wymachiwanie rękami i wszystko to co pozytywnego nam przyjdzie do głowy a pokaże w jakiś sposób psu, że jesteśmy nakręceni, że uwielbiamy się z nim bawić. Podsumowując, przede wszystkim chodzi o nastawienie. Żeby pies czerpał ze wspólnego czasu ogromną przyjemność to sami musimy ją odczuwać. Stanie jak kołek i oczekiwanie na przyniesienie piłeczki w niczym nam nie pomoże.
Robiąc rachunek sumienia zauważyłam, że poprzednie zabawy z Kią były po prostu nudne. I to nie tylko dla niej, bo mnie też nużyły. Nie miałam odpowiedniego nastawienia ani pomysłu na aktywność, w końcu było dużo dni gdzie poszłam się z nią pobawić, choć wcale nie miałam na to ochoty. I tak oto otrzymałam niesamowicie szybko gaszącego się psa. Zawsze oglądając choćby Latające Psy zastanawiałam się jakim cudem te zwierzęta są tak napalone. Na szczęście zmieniając podejście szybko naprawiłam swój błąd. Kia już po paru dniach zaczęła być bardziej pobudzona na sesjach. Zaczęła rozumieć, że coś się zmieniło. Że pani jest szalona! Że można się z nią powydurniać jak z nikim innym!


ZASADA 2. Element zaskoczenia to podstawa!
Który człowiek nie lubi być chwalony? Psy lubią je jeszcze bardziej! Zamiast nagradzać od czasu do czasu smakołykiem zaczęłam proponować Kii różne nagrody. Raz smakołyk, raz zabawa, raz ucieczka, wspólny bieg, pochwała czy pieszczoty. Chodzi o to, żeby pies nie miał pojęcia co tym razem dostanie za poprawne zachowanie.
Przywołanie. Tutaj ta zasada jest w naszym przypadku najbardziej przestrzegana. Poprawiło to przede wszystkim skuteczność przywołania. Mam wrażenie, że Kia przybiega do mnie bo jest ciekawa co tym razem dostanie. Jeżeli chodzi o nagrodę w postaci zabawy to przyspieszyła powrót Kii kilkukrotnie. Co dokładnie robię? Przykłady:
a) Wołam psa- jak jest już w miarę blisko pokazuję zabawkę (np. sznur)- wykonujemy over- pies podbiega ze złapaną zabawką- szarpiemy się
b) Wołam psa- uciekam w drugą stronę z zabawką (np. szarpak)- pozwalam Kii złapać zabawkę w biegu
Dzięki temu Kia biegnie do mnie jak najszybciej potrafi. Minus jest taki, że biegnie tak szybko, że czasem nie zdąży wyhamować i zderzy się ze mną :P
W sytuacji, kiedy Kia jest puszczona ze smyczy pilnuje jej ale ona również ma mnie pilnować. W przeciwnym razie odwracam się na pięcie i w długą! To akurat praktykuję odkąd Kia była szczenięciem i nigdy nie oddala się ode mnie (chyba, że pogoni jakieś leśne zwierzę ale za dosłownie minutę wraca). Jak nawet wybiegnie nieco do przodu co chwila się odwraca, żeby sprawdzić czy pani przypadkiem nie ucieka jak spłoszona sarenka.
Zaskakuję pomysłami samą siebie. Wymyślam psu różnego rodzaju zabawy czy wyzwania. Ze zwykłym sznurkiem idzie zrobić niezliczoną ilość rzeczy. Zabawy węchowe mogą być za każdym razem inne. Wykorzystuję elementy otoczenia w nowy sposób.


ZASADA 3. Nagradzam za najdrobniejsze rzeczy!
Można powiedzieć, że ta zasada tyczy się wyraźnego wyznaczania granic. Nawet najmniejsze pożądane zachowanie chwalę, za to te nie chciane wyraźnie neguję. Wystarczy, że Kia sama zaproponuje jakieś zachowanie. Ostatnio bardzo jej się utrwaliło chodzenie przy nodze i meldowanie się podczas spaceru bez smyczy. Oczywiście nagradzam takie zachowania, ponieważ chcę, żeby były w przyszłości powtarzane czy to na moją komendę czy przez nią samą.


ZASADA 4. Co za dużo to nie zdrowo!
Jest bardzo dużo artykułów dotyczących trwania treningów czy zabaw z psem. I w praktycznie każdym jest powtarzana jedna i ta sama zasada: przestań zanim pies się znudzi. Nie wiem dlaczego ale zawszę olewałam tą zasadę, choć w głębi duszy wiedziałam, że jest to prawda. W ciągu ostatnich miesięcy również wdrążyłam tą myśl. I powiem, że działa naprawdę cuda. Nie bawię się z psem 15 min bez przerwy na dworze a np. 3 razy po 5 min z przerwami na dalszy spacer. Takie "nie zmęczenie materiału" utrzymuje Kię w ciągłej gotowości, nie nudzi się i nie wypala. Do tego w ciągu tych 5 min. daje z siebie 200%, bo wie, że dobra zabawa zaraz się skończy. To samo tyczy treningu posłuszeństwa, sztuczek czy frisbee. Chodzi nam o to, żeby pies miał niedosyt. Choć mi osobiście nie jest łatwo przerwać w najlepszym momencie, bo sama się dobrze bawię :P Ale dzięki temu i ja nie mam dość zabaw z własnym psem, a dodatkowo mam dużo pomysłów na coraz to różniejsze aktywności.


ZASADA 5. Tylko stoicki spokój może nas uratować!
Tak, z pewnością, szkolenie i posiadanie psa niesie ze sobą bardzo trudne momenty, w których mamy ochotę rozszarpać zwierzę na drobne kawałeczki albo przynajmniej postawić do kąta. Osobiście jestem bardzo emocjonalną osobą, a co za tym idzie, również nerwową. Bardzo szybko idzie mnie wytrącić z równowagi i bardzo ciężko jest mi tę równowagę później odnaleźć. Po ostatniej sprzeczce z sąsiadem chodziłam wściekła przez cały dzień. Dlatego pies to nie lada wyzwanie dla mnie. Na początku było mi ciężko (baaardzo ciężko) opanować złość, miałam ochotę sobie rwać włosy z głowy jak tylko Kia zrobiła coś co mi nie przypadło do gustu. Na szczęście nauczyłam się panować nad narastającą wściekłością (działa to tylko w stosunku do psa). Po prostu przestaje się odzywać, w głowie toczę sama ze sobą walkę. Kia nauczyła się to odczytywać i zrozumiała, że jak się do niej nie odzywam, traktuje ją jak powietrze to nagrabiła sobie i lepiej, żeby się do mnie nie zbliżała. Po kilku/ kilkunastu minutach milczenia i przeklinania w myślach zaczynam się uspokajać. O dziwo Kia również to wyczuwa, bo zawsze w tym momencie podchodzi do mnie ze spuszczonymi oczami i uszami w dół i czeka na moją reakcję, a jej mina mówi "Już jest ok?". Oczywiście czasem puszczą mi nerwy (ostatnio jak Kia zaczęła zajadać się ludzkimi odchodami jakby to były najlepsze czekoladki na świecie) i pies dostanie ostrą reprymendę. Mimo tego zawsze analizuję każdą sytuację, która miała miejsce. Co mogłam zrobić lepiej, co zrobić, żeby sytuacja się nie powtórzyła itp itd. Grunt to nauka na błędach.



Myślę, że to wszystkie zasady jakie wprowadziłam w nasze życie. Jeżeli umknęło coś mojej uwadze to dopiszę. Co się zmieniło? Generalnie to poprawę widzę w praktycznie wszystkim. Zaczynając od skupienia a kończąc na tym, że Kia dzięki temu trochę dojrzała. Wymienię Wam jednak te zachowania, na których mi głównie zależało.

1. Kia uwielbia się ze mną bawić, jestem fajniejsza od innych psów (ostatnio na spacerze zamiast bawić się z psem siedziała przy mnie w kontakcie choć wcale ją o to nie poprosiłam; kiedy podbiegła do płotu za którym był owczarek niemiecki, bez problemu ją przywołałam do siebie)
2. Skuteczność przywołania i sama jej prędkość poprawiła się kilkukrotnie (Kia grzeje do mnie jak torpeda :D)
3. Kia sama proponuje zachowania, które są pożądane
4. Zaangażowanie w zabawę niesamowicie wzrosło (możemy bawić się przy innych psach/ ludziach a Kia nie zwraca na nich uwagi)
5. Pies się nie nudzi przewodnikiem, nie ma wyczerpania materiału, nie gaśnie szybko
6. Kia jest bardzo skupiona na mnie kiedy tego od niej potrzebuję
7. O niebo lepiej się dogadujemy, nauka nowych rzeczy jest o wiele łatwiejsza
8. Nasze relacje z pewnością weszły na nowy, wyższy poziom



Pisałam tą notatkę dwa razy ;/ pierwszy raz nie zapisała mi się wersja robocza, dlatego tekst może być nieco mdły :P